Lądowanie.
Trochę turbulencji a Michałów trzech i Krzysiek krzyczą, płaczą i błagają o
litość i życie. Muszę wspominać, że pasażerowie patrzą na nich, jak na debili?
Nie? To dobrze. Iza próbuje dobudzić Pitera, który przecież nie śpi, on fruwa w
krainie marzeń. Już nie powiem, że właśnie przegrał zakład. Już ja mu za to
wymyślę jakieś karne zadanie. Krzysiek zdaje się nagrał go i czuję, że będzie
gwiazdą Internetu.
Po odebraniu
bagaży, kierujemy się do autokaru czekającego na nas przy wyjściu z lotniska.
Ma on zawieźć nas do hotelu. Chłopaki zajmują lepsze miejsca, więc ja jestem
zmuszona przycupnąć sobie z przodu, przy Andrei i Andrei. Z tyłu dochodzą mnie
dziwne odgłosy, więc dochodzę do wniosku, że to Zbigniew i Krzysztof znowu się
uruchomili. Już pokazali, na co ich stać, więc zaczynam się bać, co dalej. Na
siedzeniu za mną przycupnąć Marcin, który musiał się nieźle poskręcać, żeby w
ogóle wsiąść. Współczuję mu.
- Jaga – zagaduje
mnie nagle.
- Hmmm?
- Co to się stanęło
się, że odeszłaś od nas w ogóle? – pyta z ciekawości. Wiem, że jestem im winna
wyjaśnienia. Ale co mam powiedzieć? Zakochałam
się w jednym z was? Nie chciałam wam
psuć radości życia moją obecnością? Miałam inne problemy? Nie, to wszystko
nie brzmi tak, jak powinno.
- Poproszę następne
pytanie – uśmiecham się rozbrajająco.
- Dlaczego nie
chcesz odpowiedzieć na pierwsze? – do rozmowy włącza się Michał Kubiak siedzący
naprzeciw mnie.
- Nie dacie mi
spokoju? – pytam siląc się na spokój.
- Nie – odkrzykują
wszyscy siatkarze jak jeden mąż.
Odwracam
się z rządzą mordu w oczach i rejestruję, jak za ten okrzyk Nowakowski dostaje
w łeb od Izy. Posyłam jej uśmiech, po czym znów się odwracam. Pytania tego typu
pozostawiam bez odpowiedzi. Tylko dlatego, że nie potrafię racjonalnie
wytłumaczyć. Po prostu czułam, że nie dałabym rady dłużej pracować ze
świadomością, że jeden z siatkarzy jest dla mnie kimś więcej, a nie powinien.
Nie powinnam zakochiwać się we współpracowniku. Odeszłam, bo miałam nadzieje,
że mi przejdzie. Że mój organizm przestanie tak reagować na Bartosza.
Myliłam się i to
bardzo. Naprawdę nie potrafiłam tego wytłumaczyć i nadal nie potrafię. Autobus zatrzymuje
się pod hotelem. Wysiadamy, ładując się do budynku. I jak zwykle w takich
momentach jest dość spore zamieszanie. Zostawiam bagaże pod opieką Izy i
wychodzę przed hotel. Wyciągam papierosa i zapalam go. Zaczyna padać. Cudownie,
po prostu świetnie. Czyli nie będę mogła sobie iść na spacer… Ktoś staje za mną
i zarzuca mi bluzę na ramiona. Nie jest mi zimno, mimo krótkiego rękawka.
Odwracam się, chuchając jak się okazuje Kurkowi w twarz tytoniowym
dymem. Chociaż bardziej waniliami. W końcu był to papieros o tym właśnie smaku.
Na ustach wciąż pozostał mi słodki smak. Bartosz wyciąga z mojej dłoni resztkę
papierosa i rzuca na ziemię, przydeptując.
- Igła ci nie
mówił, że tu nie palimy? – popatrzył na mnie uważnie.
- Mówił, że nie
palimy w Spale. Nic nie wspominał o Sofii – odwracam wzrok.
- Czemu wyjechałaś?
– pyta nagle, zmieniając kompletnie temat.
Nie mam neta, laptop się zepsuł, rozdziały będą nieregularnie... Wybaczcie... Sama nie wiem, co mam z tym robić >.<
Siostraaa! Blue Margareth! odcinek for you :*
I czemuj przerwalas w takim momencie? Ugh. Z niiecierpliwoscia czekam na kolejny rozdzial :)
OdpowiedzUsuńPozdrawian! :D
Musiałaś przerwać w tym momencie, prawda? Niech mu powie. A nóż Bartek czuje to samo... :)
OdpowiedzUsuńJeeeeeeeeeest :) Dziękuje ♥ i kocham :)
OdpowiedzUsuńTak powinnaś powiedzieć, ja nawet nalegam. Może Kuraś się sam domyśli po jej dziwnym zachowaniu.
PS. Jak pojawił się Możdżon to sobie walizki przypomniałam :D
ty wiesz, że ja <3
OdpowiedzUsuńiśka