Dzisiaj gramy z Brazylijczykami. Musimy się postarać, żeby wygrać. W końcu daliśmy im radę już dwa razy. Możemy zrobić to trzeci, tak? Poza tym każdy ma na głowie tyle spraw, że gdy ktoś komuś wejdzie w drogę to są wrzaski i krzyki. Na przykład, Michał Winiarski o mało nie przypłacił przypadkowego wpadnięcia na Anastasiego biletem powrotnym do domu. Z trenerem to gorzej jak z baba w ciąży. Albo z okresem.
Andrea Gardini jest trochę mniej zestresowany, więc celowe wpadnięcie na niego Jarosz przyplacil jedynie trzynastoma karnymi okrążeniami. Ledwo po nich dyszał, gdyż Włoch porozstawiał mu do tego płotki, przez które Rudy miał skakać. Trzy razy się potknął i wylądował twarzą na podłodze. Potem już tak manewrował, żeby je omijać. A teraz leży na parkiecie i chyba odpoczywa, aczkolwiek nie byłabym pewna po fakcie, że dostał od Bartmana piłką w brzuch. Cóż, Zbyszek teraz właśnie przed nim ucieka. A nie, przepraszam. Teraz obaj uciekają, gdyż wpadli na Andreę „Bossa” Anastasiego.
Przeglądam statystyki Winiarskiego, gdyż jego forma mnie trochę niepokoi. Właśnie próbuję odkopać jakiś długopis, którym mogłabym zaznaczyć co ważniejsze opinie, gdy obok mnie ląduje butelka z wodą, a tuż nade mną szybuje piłka.
Odkładam statystyki Michała i schodzę na parkiet.
- Czy wy naprawdę chcecie mnie wyprowadzić z równowagi? – cedzę słowa przez zaciśnięte zęby.
- A jak to zrobimy, to co się stanie? – pyta Ruciak, mrużąc oczy.
- Przekonasz się.
- A co mi zrobisz? – pyta, rzucając we mnie piłką, którą łapię.
- Zobaczysz, kochany – odrzucam mu przedmiot, po czym wracam do statystyk.
Po przeglądnięciu reszty wyników Michała, biorę kartę Kosoka. Nagle po hali rozchodzi się przeciągły krzyk brzmiący mniej więcej: „NNNNIIIIIIIIEEEEEEEEEEEE! NNNNIIIIIIIIEEEEEEEEEE!” Podnoszę głowę i widzę Nowakowskiego, który zwisa głową w dół i macha rękami. Parskam śmiechem. To po to Ignaczak przed chwilą bawił się sznurkiem i węzłami. Krzysiek oczywiście filmuje to zjawisko. Będzie musiał sporo wyciąć, gdyż Piotrek miota niezłe przekleństwa. W końcu lituję się i podchodzę, by odciąć linę. Oczywiście, gdyby mnie posłuchał i wyciągnął ręce, zamortyzowałby upadek. A tak runął jak długi z wielkim łomotem. Na to Anastasi podniósł głowę znad swojego notatnika.
- Cichy, co ty do cholery robisz?! – wrzeszczy, podchodząc do nas.
- Aktualnie chyba krwawię wewnętrznie – jęczy Nowakowski.
- To obandażuj wątrobę, przestań krwawić wewnętrznie i bierz się do roboty! Pięć karnych okrążeni!
- NNNNIIIIIIEEEEEEEEEE, trenerze, błagam!
- Z płotkami! – wtrąca się Gardini.
Otóż tak:
a) Do tego rodzaju kompromitującego momentu natchnął mnie krzyk Nowakowskiego w "Igłą Szyte"
b) wątek z bandażowaniem wątroby jest stary jak świat ;D albo przynajmniej jak moje głupie pomysły x.X
c)
No rzeczywiście jak dzieci! Dobrze, że w realu tak nie robią, bo nie miąłby kto grac:)
OdpowiedzUsuńJak Piotrek przeżyje zgrupowanie w Spale bez żadnych większych obrażeń, to ja idę do telewizji wróżyć za pieniądze. :D
OdpowiedzUsuńAle mogłabym robić te kółeczka z płotkami za niego i Jarskiego, lubię biegać. :P
Jeśli Piotrek przeżyje to wszystko bez zbytniego szwanku na zdrowiu fizycznym i psychicznym, to wstawiam na bloga wideo, jak śpiewam :D
OdpowiedzUsuńhahaha Biedny Piter. Już sobie wyobrażam to jak tam wisiał. Igła nie ma litości. A Andrea jeden z drugim jacy poddenerwowani. Polecam pić jakaś melisę kilka razy dziennie. Chłopcy tylko przez ich nerwowość cierpią.
OdpowiedzUsuńPs. Pisz dlużeeeej!!!!
POZDRAWIAM !!!
Paulka