Całe opowiadanie jest dedykowane Iśce.
Dziękuję, kochana, za wszystko :)

Czemu robisz z Nowakowskiego ufoka?

        Mecz z Brazylią na szczęście okazał się zwycięski dla nas. Niestety, Andrea zostawił na boisku około czterech litrów wyplutej śliny, pól swoich siwych włosów i ze trzy lata życia. Chłopaki w ramach swojej dzikiej radości zaczęli tańczyć w szatni różne dziwne tańce. Ignaczak wszystko nagrywa, aż się boję pomyśleć, co jeszcze wymyśli odnośnie kompromitujących momentów Piotrka.
          Jest nadzieja, że dziś odpuści. W końcu obaj są zmęczeni po meczu, więc powinni odpoczywać, a nie się ganiać i wywalać po korytarzu. A zresztą, kto ich tam wie? Leżę na łóżku, próbując złapać chociaż kreskę wi-fi. Iza coś rysuje. Ma do tego talent, więc co jakiś czas musi komuś narysować co tam sobie ten ktoś zechce. Ostatnio rysowała Andreom, tak obu, widok na Tatry. Pozachwycali się nim przez kilka dni a potem gdzieś zgubili.
              Dlatego odmówiła rysowania im czegokolwiek po raz drugi. Aktualnie to chyba Bartman i Winiarski  zażyczyli sobie narysowania odpowiednio: portretu pewnej blondynki oraz herbu SKry Bełchatów. Tak, Michał pewnie sobie ten herb powiesi nad łóżkiem i będzie do niego bił czołem. Innego wyjścia nie widzę.  Pukanie do drzwi przerywa moje jakże twórcze zajęcie. Kurde, a już mi się udało znaleźć trochę wi-fi. Szlag by tego, kto się dobija. Wstaję i idę otworzyć. Na progu stoi Bartman, wysmarowany zieloną farbą.
   - Mogę się dowiedzieć, co robisz? – pytam, próbując nie parsknąć śmiechem.
   - Mogę się dowiedzieć, kto powiedział Ignaczakowi, że zrobienie z Nowakowskiego ufoludka będzie śmieszne? – warczy, wyciągając z ust piórko.
    - Nowakowski, Bartman – gestykulują, przeciągając sylaby. – To lekka różnica.
   - Nie. Miał wejść do pokoju i oberwać wiadrem z farbą – prycha. – Ja wszedłem pierwszy.
               Obok nas przebiega Ignaczak.
   - Igła, stop! – krzyczę za nim. Ten zatrzymuje się w pół kroku, odwraca, a ja do niego podchodzę.
   - Tak jest! Słucham?
   - Czemu robisz z Nowakowskiego ufoka?
   - To jest śmieszne – szczerzy się. – Poza tym Iza kazała uwiecznić jego kompromitujące momenty, a jak nie ma to zrobić, nie pamiętasz?
          Nie słucham go, tylko wpatruję się w drzwi pokoju, które otwierają się i staje w nich Piotrek. Kurde, akurat teraz? Podchodzi do nas, próbując hamować wzbierającą w nim złość.
    - Igła, nie musisz jej słuchać w każdej sprawie – cedzi słowa przez zaciśnięte zęby.
    - Ale… - pierwszy raz Krzysiek nie wie, co powiedzieć.
    - A ty – zwraca się do mnie. – Nie mogłaś powiedzieć wcześniej?
    - Mnie w to nie mieszaj. Ja mam rączki tutaj – unoszę obie dłonie w geście nie mam z tym nic wspólnego.
     - Ta, jasne – prycha. – IZABELO JODŁOWSKA!
              Jego krzyk rozchodzi się po całym piętrze, o ile nie całym hotelu. Iza wystawia głowę z naszego lokum.
    - Kto i co? – warczy, odgarniając grzywkę z oczu.
    - Ja! – mówi Piotrek. – Musimy pogadać!
              Patrzy na niego z zaskoczeniem, ale kiwa głową i oboje znikają w naszym pokoju. Cóż, właśnie zostałam bez pokoju na kilka godzin.
Ojeeej .____. ja nie chcę do szkoły
A tym bardziej do internatu

5 komentarzy:

  1. No i tajemnica się wydała. Igła nie zachował ostrozności, a Zibi już wiedział gdzie się udać:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I wszystko się wydało :) Igła gapa, a Zibi mądrala, wiedział, gdzie ma pójść :D
    Wyobraziłam sobie Bartmana w zieleni -ahahahahaha XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Wyszło szydło z worka. Iza wraz z Igłą mogą mieć teraz niezbyt ciekawe życie. :D
    Biedny Zbysio, coś zielono mu się zrobiło. :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Bartman teraz on ucierpiał... Ale on jako ufoludek hahahha! Genialne! To teraz Iza musi się tłumaczyć Piterowi. Ale wydaje mi się że wybrnie z tego :P
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  5. Bartman!
    wietrze kryzys. dobrz, ze nie dzielą razem pokoju, bo ktośby wyleciał.
    zemsta? :D

    OdpowiedzUsuń