Całe opowiadanie jest dedykowane Iśce.
Dziękuję, kochana, za wszystko :)

Bo lepiej i wygodniej jest rzucać sobie klamoty przez okno?!

            Po wyjściu  od Andrei, idę do pokoju. Upewniwszy się, że mogę spokojnie wejść, robię to i rzucam się na łóżko, cicho chichocząc.
  - Co się cieszysz? – pyta Jodłowska, walnąwszy się obok mnie.
  - Kompromitujące momenty Nowakowskiego były śmieszne – szczerzę zęby.
  - Słyszałem! – dochodzi mnie głos samego zainteresowanego spod prysznica.
  - Też cię lubię! – odkrzykuje.
  - Ty lepiej opowiadaj, jak z Kurkiem.
  - A jak ma być?
  - To już jesteście razem? – robi minę pod tytułem Mi możesz powiedzieć
  - Jakoś nie – prycham i siadam.
            Patrzę za okno, za którym latają jakieś dziwne przedmioty. Dla sprostowania: nie latają w dół. Latają w poprzek. Podchodzę i otwieram okno na oścież. Wychylam głowę i w tym momencie dostaję czyjąś bluzką w twarz. Ściągam ją i stwierdzam, że to koszulka reprezentacyjna, a jej właściciel zwykł nosić numer czternasty. Wychodzę i kieruję się pokój dalej. Już nawet nie pukam, tylko dobijam się.
   - Ruciak, otwieraj, jeśli chcesz wystąpić w najbliższym meczu! – krzyczę, waląc pięściami w drzwi.
   - Żaden Ruciak tu nie mieszka! – dochodzi mnie głos Michała Er ze środka pomieszczenia.
   - Czyli nie chce zagrać jutro? I odzyskać koszulki? – pytam, przestając się dobijać.
   - Możemy negocjować – otwiera mi sam zainteresowany.
               Rzucam w niego koszulkę  i próbuję się dowiedzieć, dlaczego razem z Kosokiem rzucają sobie ubrania. I nie tylko. Butelka z colą też była.
   - Bo się nam nudzi – robi minę zbitego psa.
   - To idźcie pobiegać – podsuwam pomysł.
   - Za ciepło jest – marudzą.
   - To idźcie sobie pograć w karty, poćwiczyć, pograć w piłkę?
   - Nie chce nam się.
   - Tak, bo lepiej i wygodniej jest rzucać sobie klamoty przez okno?!
   - Żebyś wiedziała.


Oto odcinek z serii tych nie wnoszących nic do opowiadania. Ale muszę zrobić przeskok do dnia następnego :)

6 komentarzy:

  1. Oj, Rucek, Rucek xD Ostatnie dwa zdania mnie rozwaliły xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahahah kocham twoje rozdziały. Jak to dobrze śmiać się z Pita, mniejsza że słyszy:P Ale Rucek z Kosokiem mnie powalili. Ciekawe zajęcie na zabicie nudy, rzucanie rzeczy rzeczy przez okno. :P Muszę spróbować ^^ Kocham ich za ten pomysł. :F
    Jednak mam jedno zastrzeżenie co do tego rozdziału.; Jest za krótki !! Ja bym twoją twórczość mogła czytać i czytać a tu małooooo. Mam nadzieje że kolejny będzie bardzo ale to bardzo długi :P
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajny rozdział, szkoda, że trochę krótki. Ale chłopaki mają pomysły ;d
    Pozdrawiam;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że dostała tylko koszulką, a mnie butelką! Mieli by przechlapane!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję ci bardzo za pojawienie się banana na mojej twarzy. :P
    Koszulka? Panowie, nie ładnie..

    Całuję, camilla. :**

    +Zapraszam na nowe, szóste spotkanie. ;*
    www.ponowne-spotkanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Na rzucanie koszulkami najwidoczniej nigdy nie jest za ciepło. :D
    Ale ja na ich miejscu wolałabym wskoczyć sobie do basenu niż obrywać notorycznie zapewne przepoconym materiałem. :P

    OdpowiedzUsuń