Całe opowiadanie jest dedykowane Iśce.
Dziękuję, kochana, za wszystko :)

Mnie tutaj jutro nie będzie




      Cały dzień był dla mnie pracowity. Dzisiaj też. Muszę szybko zrobić statystyki dla drużyny, bo Andreę nosi. Wychodzę z pokoju i wpadam na wysoką brunetkę.
     - Przepraszam – mówię, zbierając z ziemi papiery, które mi upadły.
     - Nic się nie stało – uśmiecha się pogardliwie. – Na przyszłość uważaj. Rozmawiasz z przyszłą panią Kurek.
       Zaciskam pięści, by jej nie odwinąć w twarz. Nie chodzi o to, kim jest. Chodzi o to, jak się zachowuje. Jak jakaś królowa, pani świata. Prycham i odchodzę w swoim kierunku. Akurat Bartosz wychodzi z pokoju.
     - Cześć, Bartek – mówię słodko i dobitnie akcentuję ostatnie słowo. Chcę jej pokazać, że na znajomość z Kurkiem to ona nie ma wyłączności.
     - Ej, ej! – słyszę jej krzyk. Zatrzymuję się i odwracam w jej stronę. – Co ty sobie wyobrażasz?! Odwal się od mojego faceta!
     - To jest mój podopieczny, pusta idiotko – syczę przez zaciśnięte zęby. – Moim obowiązkiem jest sprawdzać, czy dobrze się czuje, jak się czuje i czy jest w stanie grać. A jedyne, na co nie powinnam sobie pozwalać to całowanie się z nim. Więc odwal się.
     - Wyglądasz jak dziwka, więc  nie wiem, czego można się po tobie spodziewać – mruży oczy.
          Wkurzyła mnie. Wchodzę do pokoju Ruciaka, który ma gigantyczne lustro i proszę, żeby mi je wyniósł na korytarz. Ten robi to posłusznie i stawia przed nią.
      - To ty wyglądasz jak dziwka – mówię zza lustra, by zobaczyła swój wygląd.
      - Uważaj sobie, rudzielcu, bo nie wiesz, z kim zadzierasz – pochodzi do mnie.
      - Nie wiem z kim, ale na nikogo groźnego nie wyglądasz – prycham. – Wyglądasz na zwykłą lampucarę.
            Kurek musi wkroczyć, bo dobrze wie, że jestem zdolna, żeby ją pobić. To właśnie jest powód, dla którego obejmuje mnie w pasie i szepcząc, żebym się uspokoiła, bo mogę mieć później kłopoty, odciąga od niej. Wyszarpuję się z jego uścisku i oddalam się, nie zaszczyciwszy go nawet spojrzeniem.
             Wychodzę na zewnątrz i siadam na ławce, by ochłonąć. Moja złość jest uzasadniona. Bajerował mnie, całował mnie. I spytał, czy chciałabym z nim być. I to wszystko, gdy był w związku. Zapalam papierosa i głęboko się zaciągam. Gryzący dym wypełnia moje płuca i opuszcza organizm wraz z wydychanym powietrzem. Zauważam parę spacerującą przez park za ręce, okazuje się nią być Iza i Piotrek. Mówiłam, że nie potrafią długo bez siebie wytrzymać? Mówiłam. I dobrze, że są razem. Naprawdę wspaniale razem wyglądają.
               Z zamyślenia wyrywa mnie Bartosz, który staje obok.
    - Idź do swojej blondynki – odwracam się do niego plecami. Nie mam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać.
    - Jaga, proszę, daj mi to wyjaśnić…
    - Co tu jest do wyjaśniania? Bajerowałeś mnie, mówiłeś te wszystkie czułe słówka, całowałeś mnie! Mogłabym ci uwierzyć! Ba, uwierzyłam ci! A tu co się okazuje? Że masz narzeczoną!
    - Jaga, to nie tak…
    - A jak? Postanowiłeś mnie zaliczyć, czy co tam zrobić, uwieść czy coś, ale zapomniałeś mi powiedzieć, że masz narzeczoną? Tak, to przecież taki nieistotny szczegół, naprawdę – prycham.
    - Jagoda, proszę cię, no. Ja naprawdę czuję do ciebie coś więcej niż zwykłe „lubienie”…
    - Nie, Bartek. Już mnie to nie interesuje. Przykro mi.
               Rzucam mu niedopałek papierosa pod nogi. Wchodząc do budynku, piorunuję wzrokiem blondynkę. Wpadam do pokoju i się pakuję. Moje serce, które w tym momencie pękło na kilkaset drobnych kawałków, bardzo boli. Powrót do reprezentacji był złym pomysłem. Nawet bardzo. Wrzucam do torby ostatnią z moich bluzek, chwytam kartkę i szukam długopisa, którym chwilę później kreślę następujące słowa.
Do AA.
Trenerze, przepraszam, że nic nie mówię, ale nie dam rady dłużej tutaj pracować. Szanuję Cię, dlatego Ty jako jeden z nielicznych się o tym dowiesz. Jutro do składu wystaw nasz żelazny skład, a po połowie drugiego seta, niezależnie od wyniku, niech wejdzie Ruciak na zagrywkę. Jeśli mu się nie uda zostawić na boisku asa serwisowego, wpuść Jarosza na atak. Powinniśmy to spokojnie wygrać. Nie bierz do siebie mojego odejścia. Są ode mnie znacznie lepsi. Będę oglądać ten mecz, ale niestety, nie będę mogła Ci już nic podpowiedzieć… Przykro mi z tego powodu i mam nadzieję, że wybaczysz.
Jagoda.
                  Zastanawiam się, czy powiedzieć komuś, że odchodzę. Powiem dokładnie jeszcze jednej osobie, którą będzie nikt inny jak Krzysiek. Wychodzę na korytarz i pukam do drzwi jego pokoju.
     - Jaga, co jest? – pyta, widząc, że jestem zdenerwowana. Daję mu kartkę.
     - Jutro, dwie godziny przed meczem dasz to Andrei. Przeczytasz mu i przypilnujesz, żeby dostosował się do tego, co jest tutaj napisane.
     - A ty? – patrzy podejrzliwie.
     - Mnie tutaj jutro nie będzie. Wyjeżdżam tak, jak kiedyś. Przepraszam, Krzysiu, ale naprawdę już nie mogę. Kolejny raz nie dam rady. Wybacz…
                 Przytula mnie. Jest dla mnie, jak starszy brat, którego nigdy wcześniej nie miałam. Mimo jego dziwnych odpałów.
     - Rozumiem… To Kurek, prawda?
                  Kiwam twierdząco głową. Nie muszę nic mówić, by Igła mnie zrozumiał.
     - Zobaczymy się jeszcze kiedyś? – pyta nagle.
     - Pewnie tak – mówię przez łzy. – Pamiętaj, macie dać z siebie wszystko! Będę widzieć!
                   Wyswabadzam się z jego objęć i zabrawszy z pokoju walizkę, opuszczam hotel. 

Został jeszcze tylko jeden. Powinien się pojawić jakoś za tydzień. Dziękuję wszystkim, którzy tutaj byli :*

10 komentarzy:

  1. oj ja nie che końca :c czemu wszystko się musi kończyć ???
    Jest i Bartek wielki cham zawsze lata tu i tam
    rozdział super czekam na kolejny
    i zapraszam do mnie http://estella-gwiazda.blogspot.com/

    podro Mania :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurek, ty głupcu! Zróbże coś, bo inaczej stracisz Jagodę już na zawsze.
    Niby można chłopaka zrozumieć. Nie mógł na samym początku wiedzieć, że Jaga stanie mu się bliska, że chyba się w niej zakocha. Nie mógł przewidzieć, ze to co miał, czyli poukładane życie przestanie się dla niego liczyć...
    Pozdrawiam,
    Dzuzeppe :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bartek rusz dupę bo stracisz osobę na której Tobie zależy. Ktoś kiedyś powiedział:"Dziewczyna nie ściana da się przesunąć lub zmienić". Nie rozumiem postępowania Bartka który mówi jednej, że ją kocha a jest z inną. Na pewne ruchy może być za późno ale warto spróbować.

    OdpowiedzUsuń
  4. Często przez swoje własne błędy tracimy kogoś, na kim nam bardzo zależy. Niewypowiedziane słowa, zatajona prawda, czy zwykłe tchórzostwo. To wszystko powoduje, że nie potrafimy zadbać o swoje szczęście. I to właśnie jest przykre... Dlatego, jeśli Bartek nie zawalczy, nie zdecyduje, która jest dla niego ważniejsza, może stracić ogromną szansę na bycie szczęśliwym, bo, jakby nie patrzeć, powrót Jagody do reprezentacji, to kolejna niewykorzystana przez Bartosza szansa.

    OdpowiedzUsuń

  5. Bartosz niech sie ogarnie, bo straci Jagę... Mam nadzieje ze uda mu się do tego nie doprowadzić. :) Wiedziałam, że Nowakowskie się pogodzą:P jakżeby inaczej:)
    Teraz wyjaśnij mi czemu to już kończysz:( Polubiłam tego bloga no! Nie kończ tak szybko :)
    POZDRAWIAM !!!
    Paulka

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurek chcial złapać dwie sroki za ogon i się przeliczył! Szkoda tylko, że nie zodtał sam, bo zasłużył na to jak nikt!

    OdpowiedzUsuń
  7. powiem tak: GENIALNE! <3 na serio :)
    pozdrawiam i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jak to jeden? :< Nie chcę :(
    Będzie płacz :(

    OdpowiedzUsuń
  9. kuuurcze! muszę przyznać, że oczy mi załzawiły. smutny ten rozdział baaardzo :( szkoda, że tak to wszystko wynikło. Że Bartek poleciał sobie w kulki i tak potraktował taką fajną dziewczynę. Że Ona znowu musi odejść.. Smutne :( aa i smutne jest to, że Ty już kończysz, a ja tak niedawno na Twoje opowiadanie trafiłam buu :( szkoooda!

    pozdrawiam! i czekam na ostatnią część.
    a w międzyczasie zapraszam: http://miloscarozsadek.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń